Tymczasowy areszt za rozbój
Policjanci z Woli zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzanych o rozbój. Z ustaleń wynika, że obaj zaatakowali pokrzywdzonego, który akurat wychodził z klatki schodowej. Jeden z nich uderzył go pięścią w twarz w wyniku czego pokrzywdzony przewrócił się na ziemię. W tym czasie podbiegł drugi z napastników i zadał mu ciosy w głowę i twarz. Zaraz po tym skradli mu plecak i telefon komórkowy. Podejrzani usłyszeli zarzut rozboju działając wspólnie i w porozumieniu. Decyzją sądu zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące.
Po godzinie 21 policjanci z wydziału patrolowo-interwencyjnego z wolskiej komendy otrzymali zgłoszenie, że doszło do pobicia mężczyzny. Nie czekając długo pojechali na miejsce. Tam zastali pokrzywdzonego oraz świadka zdarzenia. Z ustaleń wynika, że pokrzywdzony wychodząc z klatki schodowej został zaatakowany przez dwóch mężczyzn stojących w grupie innych osób. Był kompletnie zaskoczony bowiem nie wiedział skąd agresja obu mężczyzn została skierowana na jego osobę. Dodał, że najpierw został zaatakowany przez jednego z nich. Mężczyzna złapał go za ubranie i szarpał. Po chwili uderzył pięścią w twarz w wyniku czego pokrzywdzony przewrócił się na ziemię. Po chwili podbiegł drugi z napastników i również zadawał mu ciosy pięścią w twarz i głowę. Na to zareagował świadek zdarzenia, który zaalarmował Policję. Pokrzywdzony zorientował się, że w chwili napaści został mu skradziony plecak i telefon komórkowy.
Policjanci zatrzymali napastników w wieku 17 i 23 lat w pobliżu zdarzenia, byli oni w grupie innych osób. Trafili do policyjnej celi. Badanie alkomatem wykazało, że obaj są pod wpływem alkoholu i mają ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Sprawa trafiła do wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. W sprawie zostało wszczęte śledztwo. Policjanci zgromadzili materiał dowodowy. W rejonowej prokuraturze podejrzani usłyszeli zarzut rozboju działając wspólnie i w porozumieniu. Decyzją sądu obaj mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Za rozbój grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.
kom. Marta Sulowska/MN